
Najpierw oczywiście trzeba było się wyspać, bo w tygodniu nie ma na to szans, dlatego wstaliśmy dopiero parę minut po 9.00. Rano jak to zazwyczaj bywa wiele rzeczy trzeba zrobić: skorzystać z łazienki, zjeść śniadanko, obejrzeć „Fakty”, delektować się kawusią, sprawdzić pocztę itp.. Tym samym do miasta wybraliśmy się dopiero po 11.00! Dzisiejszy cel Art Gallery NSW, a tam The First Emperor China’s Entombed Warriors, czyli pierwszy chiński cesarz Qin Shihuang (w skrócie Qin Shi) i jego terakotowa armia (chińscy zakopani wojownicy). Już przed samym muzeum spotkać można było wiele osób, wszyscy zainteresowani tym samym – zobaczyć terakotową armię.



Zaraz po Qin Shi witającym przybyłych można było poświęcić parę minut na obejrzenie ujęć wykonanych w grobowcu pierwszego chińskiego cesarza, czyli całej terakotowej armii. To taki przedsmak, przed wystawą :) Nie zostaliśmy jednak tutaj zbyt długo, bo moim zdaniem zbyt wiele poświęcono pokazywaniu turystów niż samej armii. Podążyliśmy, więc w kierunku pierwszej z czterech sal, na środku której stały dwa z trzech dzwonów. Ponadto sala ta zapoznawała nas z:
- maskami dla zwierząt (głównie koni),
- dzwonkami dla koni,
- nożami,
- mieczami,
- czajnikami,
- miskami na wodę,
- dachówkami,
- czy lusterkami.

I w końcu trzecia sala, to tu przywitali nas wojownicy terakotowej armii:
- Generał w zbroi – największy, wraz ze wstążką miał 2 m, do tej pory odnaleziono jedynie 9 generałów.
- Oficer w zbroi – rozpoznać, go można po czapce, jest nieco niższy od generała, a jego wyraz twarzy jest nieco mniej groźny, podobno trzymał w prawej dłoni broń.
- Żołnierz piechoty, bez zbroi – włosy miał spięte w koka i oczywiście ubranie lekkie, samą szatę.
- Żołnierz piechoty w zbroi – odnalezieni jedynie w rozkopie 1, podobny jest do żołnierza piechoty bez zbroi, oczywiście różnicą jest opancerzenie.
- Stojący łucznik –pozycja jego wskazuje na to, że oryginalnie trzymał on kuszę, jedną z najbardziej wyrafinowanych broni w tamtym czasie, odnalezieni jedynie w rozkopie 2.
- Klęczący łucznik w zbroi – chronił on kawalerzystę i woźnicę.
- Kawalerzysta – nosił on krótką zbroję i szatę, w prawej ręce oryginalnie trzymał lejce, lewa ręka wskazuje na to, że znajdowała się w niej broń, ten typ figur odnaleziony został tylko w rozkopie 2.
- Koń kawalerzysty – charakteryzuje się siodłem i tym, że jest wyższy i dłuższy niż koń do powożenia, co ciekawe w tamtym okresie nie było strzemion.
- Woźnica – nakrycie głowy wskazuje, że był to oficer, w wyciągniętych rękach trzymał pierwotnie wodze, rydwany zaprzężone były w cztery konie, odnaleziono je we wszystkich trzech dołach, ale co ciekawe tylko jednego w trzecim.
- Koń woźnicy






Największą zagadką pozostaje nadal, gdzie spoczywa sam Qin Shi...
Wszystkim, którzy mają możliwość serdecznie polecam wybranie się na tę wystawę, choć domyślam się, że zobaczenie terakotowej armii w jej „domu” jest dużo bardziej zapierające dech w piersiach. Musimy się tam wybrać ;)
Gdy już zapoznaliśmy się z wystawą The First Emperor China's Entombed Warriors postanowiliśmy zobaczyć, co jeszcze ma nam do zaoferowania Art Gallery NSW. Bardzo się cieszę, że poświęciliśmy trochę naszego czasu na podbój trzypiętrowego budynku. Dzięki temu widzieliśmy między innymi: wystawę zabytków kultury krajów azjatyckich, australijskich impresjonistów, sztukę aborygeńską, którą znamy już dość dobrze oraz sztukę nowoczesną, której ni w ząb nie rozumiem, ale czasami mnie bawi. Może bylibyśmy w Art Gallery NSW dłużej, ale w brzuszkach już burczało.
Aby nieco ochłonąć i uzupełnić „paliwo”, wybraliśmy się na spacer do miasta, gdzie zjedliśmy całkiem niezły obiadek, a wszystko zapiliśmy przepysznymi sokami z mango, pomarańczy i truskawek. Odwiedziliśmy także wyzwolonego Mikołaja i zajrzeliśmy do Darling Harbour, skąd spacerkiem ruszyliśmy w stronę domu.
Po dzisiejszym dniu zostało nam, dużo wrażeń i lektury do nadrobienia, gdyż kupiliśmy sobie książkę na temat Pierwszego Cesarza. Czas dowiedzieć się na jego temat nieco więcej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz