
Właśnie dziś w tak zwany przez Australijczyków Boxing Day odbywa się coroczny wyścig Sydney-Hobart. W zeszłym roku, również z powodu pogody, pozostaliśmy w domu, w tym roku uznaliśmy, że nie pozwolimy by cokolwiek popsuło nam tę zabawę.



Nie wiem ile czasu nam to zajęło, ale udało nam się w końcu przedostać się do Darling Harbour i odzyskać swobodę ruchów. Znaleźliśmy knajpkę, w której chłód zapraszał do wejścia. Zamówiliśmy dwie kawy i pozwoliliśmy sobie odpocząć. W między czasie otwierał się Pyrmont Bridge, to już któryś raz z kolei, jak mieliśmy szansę obserwować to wydarzenie, mamy coś szczęście do tego mostu.
Czym się zorientowaliśmy było już grubo po 15.00. Poszliśmy do Australian National Maritime Museum. Mieliśmy nadzieję wejść na wszystkie okręty udostępnione do zwiedzania, ale niestety było już za późno. Mogliśmy, co najwyżej zdecydować się na jeden z nich. W związku z tym szybka decyzja, dziś muzeum tylko w środku, a okręty zostawiamy na kolejny dzień.

W środku poza tradycyjną stałą ekspozycją była również wystawa Planet Shark – Predator or Prey, o której wcześniej czytaliśmy w blogu znajomych. Przemkowi niesamowicie podobała się wielowarstwowość zębów rekinów, przyznam, że i na mnie zrobiły one wrażenie. Podobały mi się również modele poszczególnych rodzajów rekinków, a co ważniejsze informacje znajdujące się przy nich. Jako ciekawostkę podać mogę, że jeśli chodzi o żarłacza białego, to jak do tej pory potwierdzono 437 ataków na człowieka, z czego 64 osoby zginęły. Poniżej tej informacji można było przeczytać, że w 1996 roku blisko 44.000 ludzi w USA obniosło obrażenia spowodowane toaletą, podczas, gdy tylko 20 osób z powodu rekinów, interesujące, nieprawdaż? :) Ponoć Steven Spielberg zaczyna już kręcić pierwszą z dziesięciu części WC ;)
Tak na poważnie, mottem wystawy jest oczywiście fakt, że to właśnie rekiny są ofiarą człowieka a nie na odwrót!
Gdy już zapoznaliśmy się z wystawą poświęconą rekinom, obejrzeliśmy pozostałą część stałej ekspozycji. Naszym zdaniem najciekawsza jest ta związana z przewożeniem więźniów do Australii. Pierwszy transport skazańców na tę wielką „wyspę” miał miejsce 13 maja 1787 roku. Od tego czasu aż do 1868 roku zostało tu przywiezionych około 168.000 więźniów (mężczyzn, kobiet i dzieci). Co ciekawe podczas rejsu większość skazańców miało dużo lepsze warunki na pokładzie statku niż osadnicy.
Nie wiem, która była godzina, gdy opuszczaliśmy muzeum, ale strzelił nam szalony pomysł do głowy, by przetestować nasze bumerangowe zdolności ponownie. Na niebie powoli zaczynały zbierać się chmury. Oboje wiedzieliśmy, że na wieczór zapowiadane były burze, ale nie zniechęciło nas to ani trochę, wręcz przeciwnie, przyspieszyliśmy kroku, by złapać pociąg i dotrzeć do Queens Park przed deszczem. Dziś było super, może nie udało się za pierwszym razem, ale w końcu sukces! Wracający bumerang! Teraz trzeba jeszcze opracować technikę łapania. Ja się jeszcze nie odważyłam, za to Przemek kilka razy naraził swoje palce, co później odczuwał jeszcze przez jakiś czas.
Zmęczeni już w deszczu wracaliśmy do domu, byliśmy jednak bardzo szczęśliwi, że jeszcze przed końcem świąt zrealizowaliśmy nasze bumerangowe marzenie :)
  
  
3 komentarze:
Wow! To teraz jesteście prawdziwymi Australijczykami! Byliście na wyprzedażach, między szczękami rekina, macie fajnego psa, no i bumerang wam wraca ;) Nie zapominajmy też, że cały czas myślicie o wybornej kawie :D
Super filmiki. :)
Dziękuję :)
Prześlij komentarz