czwartek, 11 czerwca 2009

Zakupy :)

Na początku naszego pobytu w Sydney wiele rzeczy stanowiło dla nas wielkie wyzwanie. Zwykłe zakupy potrafiły wprowadzić nas w zakłopotanie, o czym wspomniałam już wcześniej. Obawiałam się, że pewnych produktów tutaj nie dostanę. Teraz mogę Was uspokoić, w Australii znajdziecie wszystko, należy się tylko liczyć z tym, że ceny niektórych rzeczy „wywrócone są do góry nogami” na przykład jabłka są tu droższe od melonów, czy też bananów :)

W Australii jest jedno podstawowe centrum handlowe „Westfield”, jak do tej pory oprócz tego spotkałam tylko „QVB” w samym centrum Sydney. Na całe szczęście „Westfield” występuje przy wszystkich większych stacjach i zawiera wszelkie konieczne sklepy, w tym dwa największe supermarkety: „Coles” oraz „Woolworths”, to głównie w niech zwykłam się zaopatrywać.




Myślę, że Wam podobnie jak mi przyjemnie będzie się odkrywało polskie produkty na półkach sklepowych chociażby nasze dżemy, chrzan, czy piwo Żywiec. Niektórych zaskoczyć może smak majonezu, który niestety tylko w konsystencji oraz barwie nazwać można majonezem. Zatęsknicie za naszymi kiełbaskami i trochę może zdenerwować Was to, że ziele angielskie sprzedawane jest tu głównie w formie mielonej. Tak przynajmniej było ze mną :) Na całe szczęście w niektórych przypadkach miałam zaoferowaną pomoc ze strony Polaków, którzy żyją tu już wiele lat, mogę Wam więc podpowiedzieć, że gdybyście poszukiwali drożdży, lecz nie sproszkowanych, pytać musicie o „fresh yeast”. Nie należy obawiać się także o kapustę kiszoną oraz ogórki kiszone, dostaniecie je ale tylko w niektórych sklepach i oczywiście za odpowiednią cenę. Jeżeli ktoś z Was lubi ostre rzeczy, to świetnym zastępnikiem naszych ogórków są ogórki koszerne, sprzedawane na przykład w puszkach.

Informacja dla Pań, które lubią gotować, ale także Panów :) Mięso dostępne jest tu głównie poporcjowane. Oczywiście można kupić porządny kawałek wołowiny, czy wieprzowiny, ale wychodzi to nieco drożej. Bez problemu dostaniecie tu mięso kangura, choć widziałam również, że niektórzy rzeźnicy oferują także krokodyla. Zatem odważni mogą śmiało eksperymentować :) Osoby, które lubią owoce morza, na pewno znajdą tu sporo odpowiednich składników, do swoich potraw. Niestety zarówno ryby jak i wszelkie inne morskie stworzenia są w Sydney dość drogie.

Poza sklepami spożywczymi, handel w Sydney zamiera o godzinie 17.30. Jest tylko jeden dzień w tygodniu - czwartek, gdy wszystko otwarte jest trochę dłużej do 21.00.

Dla zainteresowanych podaję jeszcze ceny niektórych produktów:


- mleko sojowe - $1.45- około $3;
- bagietka 500 g - $2.75 (podobnie chleb);
- bagitka 340 g - $1.75;
- śmietana - $2.08;
- brązowy cukier - $0.89;
- sól 500 g - $0.79;
- makaron - $0.59;
- ziemniaki 1.5 kg - $1.98;
- herbata lipton 100 szt. - $3.29;
- ryż 1kg - $2.29;
- ketchup - $2.75;
- jajka 12 szt. - $2.69;
- dżem 680 g - $1.89;
- miód 500g - $4.59;
- ogórki koszerne 540 g - $2.92;
- sery od $3.00;
- vegeta 250 g - $3.16;
- płyn do prania - $5.99;
- proszek do prania 500 g - $3.00;
- płyn do płukania tkanin około $3.00;
- pasta sensodyne - $8.99;
- szampon head & shoulders 200 ml - $5.85;
- płyn pod prysznic około $10.00;
- papier toaletowy - $2.23;
- podpaski - $4.84;

Wszystkich jednak wyczulam na dość częstą zmianę cen. Australijczycy potrafią jednego dnia sprzedawać bułki za $2.20, następnego za $2.75, po czym na przykład za $2.25. Warto więc zwracać szczególną uwagę właśnie na ceny i to nie tylko pieczywa lecz wszystkich produktów, aby przypadkiem nieprzyjemnie się nie rozczarować.

Na koniec odbiegając od tematu zapraszam do obejrzenia Rozell :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz