poniedziałek, 2 sierpnia 2010

The Plastiki

O istnieniu tegoż katamaranu dowiedziałam się od siostry dokładnie tydzień temu. Wówczas to razem z Przemkiem spacerowaliśmy w porcie Darling Harbour, szukając biura zajmującego się rejsami Whale Watching. W trakcie naszego spaceru podziwialiśmy „Boat Show” zorganizowane w tymże porcie. Wspomnieć należy, że wcale nie spodziewaliśmy się czegokolwiek specjalnego w Darling Harbour. Niedaleko Australian National Maritime Museum, Przemek zwrócił uwagę na nieco inny niż wszystkie statek. Właściwie to jego uwagę przykuła niestandardowa kopuła i dość sporo miejsca na pokładzie, jak na katamaran oraz dość polsko brzmiąca nazwa „Plastiki”. Na chwilę zatrzymaliśmy się, by przyglądnąć się obiektowi. Przemek dodał jeszcze, że to chyba jakiś wyczynowy dwukadłubowiec, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę. Tego samego dnia, krótko po naszym powrocie do domu zadzwoniła moja ukochana siostra, aby poinformować mnie, że do Sydney dopłynął statek zrobiony z butelek. Wiadomość tę zaczerpnęła z wyszukiwarki onet.pl. Zachęcała nas, by w wolnej chwili udać się do portu i przyjrzeć się jemu uważnie, a także porobić kilka zdjęć. Jako „ciekawskie jajo” ;) od razu po naszej rozmowie zajrzałam na stronę Onetu. Jakież było moje i Przemka zdziwienie, gdy okazało się, że może godzinę lub dwie, wcześniej mieliśmy okazję podziwiać właśnie ten katamaran. Co ciekawe, ani ja ani Przemek nie zwróciliśmy uwagi na butelki, którymi był obłożony.


Tak naprawdę butelki, są tylko symbolem podkreślającym, że statek ten zbudowany został ze zużytych i przerobionych 12500 butelek. Załoga, składająca się z sześciu osób, pragnęła zwrócić uwagę ludzi na problem, jaki stanowią w dzisiejszym świecie plastikowe odpady. W tym celu stworzyli ten niezwykły katamaran, na pokładzie którego pokonali w przeciągu 130 dni kilkanaście tysięcy kilometrów, udając się z San Francisco do Sydney.


Kilka dni temu zainteresowani mogli udać się na wykład prowadzony przez jednego z członków załogi. Wczoraj natomiast wystawione były przed „Plastiki”, części katamaranu.

Surfując po Internecie w poszukiwaniu informacji na temat „Plastiki” dowiedziałam się, że nie tyle załodze chodziło o zwrócenie uwagi na problem plastików (oczywiście także), co plastików zaśmiecających nasze wody. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że „dryfujący kontynent nieczystości ma powierzchnię dwukrotnie większą od Morza Północnego” i właśnie przepłynięcie tego fragmentu stanowiło główny cel wyprawy. Poprzez dotarcie do wytyczonego celu, jakim było Sydney, załoga chciała pokazać światu, jak bardzo wytrzymałe są dzisiejsze materiały polimerowe, a tym samym, jak przeczytałam w jednym ze źródeł, że „Dzięki wyjątkowej trwałości materiału, prawie każda plastikowa butelka, jaką wytworzono na świecie, wciąż istnieje.”


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Warto było czekać na kolejnego posta :) ... Mam pytanie: Co z tym pedałującym? Zmęczył się :D

Urszula pisze...

Trzeba dobrze się przyjrzeć rysunkowi, aby znaleźć pedałującego ;) To chyba świetne ćwiczenie, nieprawdaż?

Prześlij komentarz