środa, 9 grudnia 2009

Obiecany Pylon

W miniony weekend zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią udaliśmy się z Przemkiem na pylon. Jako, że wcześniej (po wspinaczce) otrzymaliśmy wejściówki, atrakcja ta nic nas nie kosztowała.

Dotarcie na szczyt, znajdujący się na wysokości 87 metrów nad poziomem morza, nie zajęło nam zbyt wiele czasu, pomimo, że do pokonania mieliśmy 200 stopni schodów. Po drodze, na trzech poziomach, można się dowiedzieć sporo o historii mostu, obejrzeć zdjęcia z prowadzonych prac oraz podziwiać figury stylizowane na ówczesnych robotników, czy też zobaczyć nożyczki, którymi przecięto wstęgę podczas otwarcia Harbour Bridge.

Na samej górze nie było zbyt wiele miejsca, ale ze spokojem można spojrzeć w cztery strony Sydney i porobić zdjęcia tego miasta. Niestety i tym razem pogoda była trochę pochmurna, trudno nam więc stwierdzić, czy z samego mostu widać coś więcej niż z jego pylonu.

W drodze powrotnej Przemek zachwycał się ekspozycją śrub i innych przedmiotów związanych z mostem, a dokładniej ich rozmiarami. Pozwoliliśmy sobie również na krótki relaks i zaczekaliśmy kilka minut na niedługi filmik, w którym zaprezentowane były między innymi zdjęcia z prac nad Harbour Bridge.

Uważam, że w tym przypadku cena biletu, czyli na dzień dzisiejszy $9,50, jest adekwatna do oferowanej atrakcji.

Oczywiście dodatkowe informacje możecie znaleźć na stronie:
http://www.pylonlookout.com.au/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz