poniedziałek, 20 grudnia 2010

Śmierdzący towar

Czy słyszeliście kiedyś o durianie?

Oczywiście my pierwszy raz zobaczyliśmy ten owoc, tutaj w Sydney. Wówczas jednak nie wiedzieliśmy, co to jest i z czym to się je :) Często zastanawiała nas ta wielka kolczasta kula, ale z uwagi na jej rozmiary przypominające arbuza, nie decydowaliśmy się na kupno, czegoś niewiadomego o takich gabarytach i cenie za kilogram.

W trakcie jednej z wizyt u znajomych dowiedzieliśmy się o durianie i jego intensywnym zapachu. Od tamtej pory wiedzieliśmy, że coś takiego istnieje, ale jeszcze nie łączyliśmy nazwy z drogim, kolczastym jajem.


Nie tak dawno temu Przemek był w Singapurze i tam właśnie kupił sobie zagadkowy dla nas owoc. Później przez Skype opowiadał mi o jego walorach smakowych, a co ważniejsze jego niepowtarzalnym aromacie :) Cieszyłam się wówczas, że był tak daleko ;)

Dziś, podczas warzywnych zakupów świątecznych, natrafiliśmy na małego duriana, którego rozmiary w zupełności nas satysfakcjonowały i chociaż przyszło nam zapłacić za niego $13.82, nie mogę powiedzieć, że się opłacało.


Durian to owoc z tropikalnych obszarów południowo-wschodniej Azji. Jest to rodzaj rośliny z ślazowatych, fajnie brzmi, nieprawdaż? A to po prostu malwowate. Owoce durianu mają nieprzyjemny zapach, przyznać trzeba, że czuć go na odległość. Przemek widział w Singapurze tabliczki informujące, o zakazie wnoszenia tego owocu do komunikacji miejskiej. Podobno (według wikipedii) są również hotele z podobnymi obostrzeniami, co do spożywania duriana. Pomimo tego Przemek zaryzykował i ze szczelnie zapakowanym śmierdziuchem wsiadł do jednego z autobusów, by potem móc delektować się nim na parkingu przed swoim hotelem. Muszę dodać, że zastosował on oprócz firmowego zafoliowania, dodatkowe dwie szczelnie zawiązane reklamówki. Mimo to jadąc siedział jak na szpilkach, zastanawiając się czy przypadkiem przyłapany ze śmierdzącym towarem nie przypłaci tej zbrodni życiem.

U nas woń duriana szybciutko rozeszła się w każdy zakamarek mieszkania. Chociaż przyznać muszę, nie było aż tak źle. Jeśli ktoś z Was jadł Honey Melona, to jest to właśnie ten sam zapach tylko bardziej intensywny, a zatem czuje się miód razy powiedzmy sto. Jak wiecie słodkie aromaty mogą zemdlić, a dodając do tego nasilenie tej woni, co wrażliwsi muszą uważać ;)

Smacznego ;)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Smacznego :)

Urszula pisze...

:)

Anonimowy pisze...

Ciekawie ten durian wygląda, ze zdjęć przypomina mi dużego, trochę zdeformowanego kasztana. Ale dzięki opisowi, pomimo że jest to jedzenie, nie zrobiłem się głodny :D

Urszula pisze...

Niczego nie straciłeś :)

Prześlij komentarz