niedziela, 20 lutego 2011

Mardi Gras – Festiwal Równości

Piękna słoneczna niedziela nie mogła obyć się bez plaży i wody. Dziś byliśmy umówieni ze Sławkiem na Coogee Beach, gdzie uraczyliśmy się pyszną mrożoną kawką, to znaczy ja bo, chłopaki zdecydowali się na kawę w wydaniu ciepłym. Zjedliśmy pożywny lunch, a wszelkie wolne szczelinki zapełniliśmy pysznymi lodami :) W sumie czas zleciał nam szybko, praktycznie ciągle tylko rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. W końcu wypadało nam się pożegnać, pomimo, że Sławek zapraszał nas jeszcze do siebie, nie skorzystaliśmy, jakby nie było zabraliśmy mu przeszło trzy godziny :)

Złapaliśmy autobus powrotny do Central, bo w planach mieliśmy jeszcze udać się do Victoria Park. Wczoraj bowiem rozpoczęła się w Sydney, mająca potrwać trzy tygodnie, impreza Mardi Gras, jest to festyn GLBT (lub LGBT). Podobne zabawy mają miejsce również w Melbourne w styczniu - Midsumma oraz w listopadzie w Adelajdzie - Feast Festival. Jednak niewątpliwie to Mardi Gras jest w Australii najbardziej popularną imprezą kulturalną Gejów, Lesbijek, Biseksualistów i Transgenderyków, a w tym roku trwać ma od 19 lutego do 6 marca.


Pierwszy raz na terenie Australii Mardi Gras odbyło się pod koniec czerwca 1978 roku w celu upamiętnienia zamieszek Stonewall mających miejsce w czerwcu 1969 roku w Nowym Jorku.

  

Na dzisiejszym pikniku w Victoria Park, bawiło się wiele osób. Wszystko zorganizowane było w typowo australijski sposób, czyli nie obyło się bez straganów z żywnością, alkoholem oraz całą masą bibelotów i bibelocików na pamiątkę. Na środku placu stała scena, a na niej przeróżni wykonawcy umilający czas zgromadzonym. Można było również zabawić się ze znajomymi, w karuzeli à la młot Looping Starship, pobyć w niej przez chwilę głową w dół i pokrzyczeć na całego. Tuż obok stała ściana maskotek, gdzie za jedyne $2,00 otrzymywało się 5 szans na zdobycie pluszaka. W parku oczywiście było mnóstwo osób homoseksualnych, transwestytów, transseksualistów, jak również heteroseksualistów, którzy razem bawili się na całego :) Oczywiście w takiej mieszance nie mogło się obyć bez wielu interesujących osobowości, za którymi nie sposób było się nie obejrzeć.

   

Najbardziej jednak podobało nam się to, że wszystko było normalne! Ludzie byli dla siebie życzliwi, uśmiechnięci, zajęci zabawą w rytm płynącej z głośników muzyki. Aż nie do pomyślenia, że zaledwie 16 tysięcy km stąd podobna impreza nie obyłaby się bez szczelnego kordonu policji i emanującej zewsząd naokoło nienawiści.

  

Kulminacyjnym wydarzeniem Mardi Gras będzie Parada Gejów i Lesbijek, która w tym roku odbędzie się w Sydney 5 marca. My niestety nie załapiemy się na nią, nad czym szczególnie nie ubolewamy. W tym czasie będziemy bowiem robić co innego ;) ... o czym z pewnością napiszę ;)


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie no - niektóre zdjęcia wymiatają... ;)

Anonimowy pisze...

Filmik jednak jest chyba the best :)))

Urszula pisze...

Nam również Coco się podobała, szczególnie jak kręciła biodrami ;)

Prześlij komentarz